Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Remoo z miasta Tczew. Od maja 2014 przejechałem 62972.71 kilometrów w tym 3810.86 w terenie. Wcześniej nie prowadziłem statystyk. Jeżdżę z prędkością średnią 23.89 km/h, czasem szybciej, czasem wolniej.
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Drużyna






Archiwum bloga

  • DST 61.40km
  • Czas 02:38
  • VAVG 23.32km/h
  • VMAX 33.90km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 1886kcal
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt Merida Crossway do wszystkiego
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tczew / Długie Pole / Pruszcz Gdański / Tczew

Niedziela, 11 marca 2018 · dodano: 11.03.2018 | Komentarze 0


W piątek miałem nagły przebłysk inteligencji i uświadomiłem sobie, że warto by było mieć przy sobie ze dwie dętki na zmianę, bo na szosówce o gumę nietrudno. Tak więc uderzyłem do sklepu i zaopatrzyłem się w zapasówki. Tak nawiasem mówiąc nie wiem dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej, skoro jeżdżąc przez ostatnie trzy lata zapasowe dętki są u mnie standardem. Początkowo woziłem ze sobą łatki i czułem się bezpiecznie - do pierwszej gumy. Do dzisiaj pamiętam, że było +27, w bidonie sucho, a w promieniu 10 kilometrów nie było nawet najmniejszej kałuży żeby znaleźć tę cholerną dziurkę w dętce. Byłem gotów nawet nasikać na dętkę żeby ją zlokalizować, ale 15 minut wcześniej opróżniłem pęcherz. Po pół godzinie walki przy pomocy śliny wreszcie odnalazłem wroga i udało mi się zakleić dziurę. Od tamtej przygody łatki wożę awaryjnie, ale dętka "must be!"

Oczywiście jak się idzie do sklepu z zamiarem kupienia jednej rzeczy, to "przy okazji" nagle trzeba kupić jeszcze tysiąc innych. Na szczęście moje "przy okazji" oznaczało jedynie zakup solidniejszej pompki do wentyli Presta i torebki pod siodło żeby tych zapasowych dętek gdzieś po kieszeniach nie upychać. Portfel odetchnął bo stał się nagle o 2 stówki lżejszy, a ja zadowolony ze swojej przebiegłości zamontowałem świeżutkie zakupy na rowerze dokładając do nich koszyk na bidon wykopany z przepastnej czeluści mojej szafki z rzeczami które "jeszcze się kiedyś przydadzą" (ten koszyk to jak na razie jedyna rzecz od 10 lat którą stamtąd ponownie wyciągnąłem i nie pytajcie mnie co tam jeszcze trzymam, bo nie wiem).
Przygotowawszy pojazd zacząłem planować jakąś trasę korzystając ze swojego doświadczenia i wiedzy na temat stanu dróg w okolicy.

Strasznie drażni mnie fakt, że mam nowy rower, a pogoda jak na złość płata figle. Wczoraj podjąłem dobrą decyzję wybierając crossa zamiast szosy, bo pewnie nie dojechałbym w jednym kawałku do domu. Dzisiaj w nocy też padało i jest mokro. Na asfalcie gnojówka, więc wizja czyszczenia dwóch rowerów zdecydowanie pomogła mi wybrać czym dzisiaj pojadę. Znowu padło na Meridę, upaćkaną po wczorajszej przejażdżce.
Po wczorajszych górkach w okolicy Skarszew, dzisiaj dla odmiany wybrałem bardziej płaską trasę gdzie można spokojnie i jednostajnie popedałować bez wielkiego wysiłku.
Meteo nieco mnie zmyliło, bo miało przestać padać nad ranem a tymczasem przez całą drogę byłem atakowany przez mniejszy lub większy deszcz. Wiatru za to prawie wcale. No i ruch na drogach w niedzielę niewielki, dzięki czemu nie otrzymałem zbyt wielu darmowych kąpieli do kierowców.

Po dwóch przejażdżkach w mokrych warunkach drogowych resztę weekendu muszę poświęcić na full service roweru, bo aż się klei i skrzypi.





Kategoria C - 50-69km



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!