Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Remoo z miasta Tczew. Od maja 2014 przejechałem 62972.71 kilometrów w tym 3810.86 w terenie. Wcześniej nie prowadziłem statystyk. Jeżdżę z prędkością średnią 23.89 km/h, czasem szybciej, czasem wolniej.
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Drużyna






Archiwum bloga

  • DST 123.72km
  • Teren 8.00km
  • Czas 05:54
  • VAVG 20.97km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 4041kcal
  • Podjazdy 660m
  • Sprzęt Merida Crossway do wszystkiego
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu wieje

Wtorek, 18 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 0



Zaplanowana na dzisiaj trasa po Kociewiu wydawała się być niezbyt męczącą.
Wstałem jak zwykle bardzo wcześnie, żeby do południa wrócić do domu i nie słuchać marudzenia mojej lepszej połówki :)

Poranek był na tyle chłodny, że bluza z długim rękawem okazała się koniecznością. Lekki wiaterek, niebo bezchmurne więc nic tylko wsiadać na rower i pedałować.
Standardowo dojechałem do Starogardu Gdańskiego korzystając ze świeżo wyremontowanego odcinka drogi krajowej nr 91, a później krajową 22-ką. Dalej ruszyłem w kierunku na Lubichowo.



Jezioro w Płaczewie


Za Lubichowem skręt w lewo na Ocypel, a tam zjazd z asfaltu na leśną drogę. Początkowo ciężko się niż jechało bo jest dość piaszczysta. Dalej jednak stała się bardziej ubita, za to "tarkowata" :)



Dojechałem do Ksparusa, gdzie obejrzałem sobie zabytkowy kościółek. I ruszyłem w kierunku Skórcza.




Przez Skórcz przeleciałem nie zatrzymując się na dłużej. Tylko jakiś lekko wczorajszy jegomość wlazł mi prawie pod koła na głównej ulicy.



Za Skórczem zaczęły się schody.
Teren dość pagórkowaty. Droga raz w górę, raz w dół. No i oczywiście zaczęło wiać...
Do wiaduktu nad A1 w Borkowie jeszcze szło jako tako, jednak kiedy skręciłem w kierunku Pelplina, wiatr zaczął mi się solidnie dawać we znaki.
Wschodni wiatr przy tak zaplanowanej trasie oznaczał ciągłą walkę aż do samego Tczewa.

Po żniwach...Zima idzie... :D


Po drodze moja Merida zaliczyła szósty tysiąc przebiegu.
Walka z wiatrem tak bardzo mnie zajęła, że nie zauważyłem że zgubiłem mój licznik. Musiałem go chyba trącić dłonią i został gdzieś na trasie :(
Trochę szkoda tych kilkudziesięciu złociszy, ale wracać i szukać na ruchliwej asfaltowej szosie... Odpuściłem.

Za Pelplinem wiało już solidnie i do domu wróciłem zrypany jakbym przejechał co najmniej dwie setki :)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!